No i sezon oficjalnie się rozpoczął. Ostara była, także wyczekiwać
tylko aż wyjazdy zaczną się niemalże co tydzień. Póki co jest dobrze i
nie dobrze. Dobrze, bo praca jakoś się tam kręci i przygotowania do
egzaminów też, no ale - krajka jak stała tak stoi. Brakuje może 1,5m i
trochę czasu. Owijacze dla Mężczyzny czekają aż kupię len i będę miała
większy zapas, no i krajki na owijacze... No niestety. Coś kosztem
czegoś. Koszula wykończona, kaptur dzisiaj również w stanie dokonanym, z
zamówieniami jestem na zero czyli sezon martwy jak najbardziej
spożytkowałam w całości.
Póki co są plany jedynie na kilka birkowych czapek, owijacze, krajki
do nich i dokończenie fartuszka na sprzedaż. A w momencie kiedy będę w
150% na zero ze wszystkim, kiedy mój mężczyzna będzie miał kilogramy
cierpliwości do mnie, gdy postanowi mi prać i gotować, żebym o nic nie
musiała się martwić przez bite dwa dni - wtedy wezmę się za odwlekany
już 3 rok projekt krajki gigant snartemo.
Tymczasem odgrzewany kotlet który czeka na kupca:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz